Wschód słońca w górach był i zawszebędzie magią, jak długo będzie miał go kto oglądać. Zawsze znajdą się tacy, pojmą wyzwanie braku snu, zimnych rąk i pleców by go zobaczyć. Przełęcz Giau, Dolomity, Włochy.
Nie startowałem, byłem w ekipie wspierającej i dokumentującej start zawodników z Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Jesteśmy dumni, że mamy pośród siebie ratowników podejmujących takie wyzwania.
Jeden taki bieg, to jak jedno biegowe życie. Były upadki i wzloty, chwile zwątpienia i euforii. Jak widac skończyło się szczęśliwie. Fot. Renata Gogola