
Cerkiew wydaje się nierealna, jakby została tu wstawiona przed chwilą.

Zaspa nieskazitelna. Brakuje dzieci, które by się na nią wdrapały zanurzając się w śniegu po uszy, a potem mokre i przemarznięte do szpiku kości pobiegły do domu ogrzać się przy piecu.

Wyciąg z czasów, kiedy o ratraku ktoś opowiadał, ale nikt go nie widział. Narciarzy wyciągał gdzieś w pola, a oni szczęśliwi, że nie muszą wynosić nart na plecach, pokonywali miedze i zaspy jadąc na krechę, by w końcu zameldować się przy dolnej stacji. Kto i kiedy wyjechał nim ostatni? Czy koło jeszcze kiedyś zakręci się?

Drzewa, których urokowi znów nie mogę się oprzeć.
W Chyrowej, Beskid Niski.
Wczoraj wróciłam z dłuższego weekendu w Bieszczadach. To co tam oglądałam jest już inne niż to co na Twoich zdjęciach, ale …… każda pora roku mnie tam zachwyca
zapiera dech gra kolorów, ta cisza i szemrzący wiatr. Mogę leżeć godzinami na połoninach słuchać ptaków i patrzeć w niebo.Bieszczady to cud natury. Piękne zdjęcia 
bosssszzze…jak tęsknie teraz za tymi górami….piekne nawet takie zimne…czekam lata…poczuć ten zapach…..dziekuję za te obrazy:)
Drugie zdjęcie jest niesamowite! Czuję ten wiatr we włosach….
Bieszczady zmarznięte, łyse i jałowe po zimie … a mimo to ileż tam kolorów i odcieni
Prawie słychać wiejący wiatr. Mróz wyostrza spojrzenie. Podoba mi się ostatnia fotka z drzewami i plamą śniegu … Z pamięci przywołuję i nakładam na ten pejzaż ‘jesienną sukienkę’ z października. Ech, w tym roku porzucę Bieszczady na korzyść obu Magur w Beskidzie Niskim w maju a potem Piwnicznej i Wierchomli. Bieszczady będę oglądać u Ciebie, Waldku na blogu. Cieszę się, że wróciłeś
)