….a ja pamietam z dzieciństwa ze mozna było kupić jarzębinę w lukrze….takie ‘groszki’…mniam….nigdy ich nie zapomnę!!!!!!..szeroki uśmiech …dla ciebie ..za zdjecie…))))))))))))))
„…jak chłop krowie…” Moja dawna ‘Pani od polskiego’ tak mawiała zawsze wtedy, gdy w sposób jak najprostszy i jak najbardziej niepedagogiczny ;]tłumaczyła nam, niekumającym trzynastolatkom, prawidła polskiej gramatyki. I zawsze potem prosiła, by to zostało między nami, bo ją inni poloniści prześwięcą albo z pracy wyrzucą Wiem, wszystko płynie, wszystko pięknie się przenika. Po miesiącu spadających gwiazd, następuje miesiąc spadających liści, głębokich barw i świetlistości więzionych w babim lecie i kroplach rosy. A Pan Zaklinacz Światła zostaje Panem Profesorem i znów ‘zaklina’ uczniów na szkolnych lekcjach…
Każde Twoje następne zdjęcie fascynuje mnie coraz bardziej … a to z jarzębiną jest niepowtarzalne w swej prostocie … pozdrawiam ciepło -mroweczkab.blog.onet.pl
„…jak chłop krowie…” … jakie celne i dokładne określenie. Oczywiście, że jest lato. I to nie moja wina, że borowiki rosną w lipcu, a jarzębiny dojrzewają już w sierpniu, a światło teraz bywa najlepsze.Problem w tym, że piszę to w pracy…
Korzystając z tego, że jest jeszcze LATO, i mam jeszcze odrobinę wakacji, wreszcie mogę się zaczytać „Szkołą fotografowania National Geographic” (piszą jak chłop krowie na granicy, więc mam jeszcze szanse coś z tego zrozumieć :]) I właśnie się dowiedziałam, że „fotografia” w dosłownym tłumaczeniu z greki znaczy „rysowanie światłem”… Czy nie pięknie?… Niby to takie oczywiste, a jednak nigdy na to nie wpadłam.I tak sobie pomyślałam, że o Twoich zdjęciach właśnie tak można powiedzieć, że każde z nich najpiękniej i najcieplej, dosłownie i metaforycznie, od płynnego tła, po pogodne cienie na kuleczkach jarzębiny, jest własnie światłem rysowane…
Nikt pewnie nie uwierzy, ze nie widzialam prawdziwej jarzebiny od wielu lat. Jednak po raz pierwszy spotkalam ja wlasnie tutaj w tamtym roku. I tak jakos wierzylam, ze i tej jesieni sie pojawi. Dziekuje ….
***Zasuszyłam dzisiaj jesień w dużym glinianym wazonie kiedy popijam wieczorem kawę wtulona policzkiem w kota spoglądają na mnie wyrozumiale oczy czerwonych jarzębin…*** Pozdrawiam łagodnie:)
~K z http://cokarolinasfotografowala.blog.onet.pl
9 Październik 2005 19:00
jeszcze żeby ten ktoś to serce przyjął…
~Zielony_Motylek_
2 Wrzesień 2005 23:48
mój kochany wrzesień…jarzębinowe sny…
~.................................................
2 Wrzesień 2005 21:55
….a ja pamietam z dzieciństwa ze mozna było kupić jarzębinę w lukrze….takie ‘groszki’…mniam….nigdy ich nie zapomnę!!!!!!..szeroki uśmiech …dla ciebie ..za zdjecie…))))))))))))))
~nenyan
2 Wrzesień 2005 20:32
„…jak chłop krowie…”
Moja dawna ‘Pani od polskiego’ tak mawiała zawsze wtedy, gdy w sposób jak najprostszy i jak najbardziej niepedagogiczny ;]tłumaczyła nam, niekumającym trzynastolatkom, prawidła polskiej gramatyki. I zawsze potem prosiła, by to zostało między nami, bo ją inni poloniści prześwięcą albo z pracy wyrzucą
Wiem, wszystko płynie, wszystko pięknie się przenika. Po miesiącu spadających gwiazd, następuje miesiąc spadających liści, głębokich barw i świetlistości więzionych w babim lecie i kroplach rosy. A Pan Zaklinacz Światła zostaje Panem Profesorem i znów ‘zaklina’ uczniów na szkolnych lekcjach… 
~pigulkab@poczta.onet.pl
2 Wrzesień 2005 13:37
Każde Twoje następne zdjęcie fascynuje mnie coraz bardziej … a to z jarzębiną jest niepowtarzalne w swej prostocie … pozdrawiam ciepło -mroweczkab.blog.onet.pl
~czado
2 Wrzesień 2005 10:53
Zadziwiasz mnie, masz wiersz w każym rekawie, na wszystko…
~czado
2 Wrzesień 2005 10:33
„…jak chłop krowie…”
… jakie celne i dokładne określenie. Oczywiście, że jest lato. I to nie moja wina, że borowiki rosną w lipcu, a jarzębiny dojrzewają już w sierpniu, a światło teraz bywa najlepsze.Problem w tym, że piszę to w pracy…
~nenyan
2 Wrzesień 2005 10:09
Korzystając z tego, że jest jeszcze LATO, i mam jeszcze odrobinę wakacji, wreszcie mogę się zaczytać „Szkołą fotografowania National Geographic” (piszą jak chłop krowie na granicy, więc mam jeszcze szanse coś z tego zrozumieć :]) I właśnie się dowiedziałam, że „fotografia” w dosłownym tłumaczeniu z greki znaczy „rysowanie światłem”… Czy nie pięknie?… Niby to takie oczywiste, a jednak nigdy na to nie wpadłam.I tak sobie pomyślałam, że o Twoich zdjęciach właśnie tak można powiedzieć, że każde z nich najpiękniej i najcieplej, dosłownie i metaforycznie, od płynnego tła, po pogodne cienie na kuleczkach jarzębiny, jest własnie światłem rysowane…
~misia4
2 Wrzesień 2005 06:18
Piekna… kiedys dostalam korale zrobione z Jarzebiny…. Piekne wspomnienia…. „…ktoremu serce dasz?…”
~Julia
2 Wrzesień 2005 00:14
Nikt pewnie nie uwierzy, ze nie widzialam prawdziwej jarzebiny od wielu lat. Jednak po raz pierwszy spotkalam ja wlasnie tutaj w tamtym roku. I tak jakos wierzylam, ze i tej jesieni sie pojawi. Dziekuje ….
~EVA(MOJA-TOSKANIA)
1 Wrzesień 2005 22:42
***Zasuszyłam dzisiaj jesień w dużym glinianym wazonie kiedy popijam wieczorem kawę wtulona policzkiem w kota spoglądają na mnie wyrozumiale oczy czerwonych jarzębin…*** Pozdrawiam łagodnie:)